Od kilku dni lało jak z cebra. Tak bardzo modliłem się o wyższy stan wody w moich rzekach pstrągowych, że chyba mnie poniosło. Woda prawie wyszła z brzegu, zalane okoliczne łąki. Bardzo zimno jak na kwiecień. Pstrągów ani widu, ani słychu. Tylko około 70cm szczupak chapnął woblera gnąc kija niemiłosiernie i odpłynął w siną dal. Na szczęście nie był to tej wielkości pstrąg, bo płakał bym jak dziecko. Tak pięknie szczupły błysnął złotym bokiem... tak po pstrągowemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz